niedziela, 22 stycznia 2012

Isn't it ironic... don't you think?





Tak sobie myślę, że jeśli ktoś naprawdę rzadko choruje i praktycznie wcale, że się tak wyrażę, nie choruje obłożnie, jeśli już zapada na jakieś przeziębienie to zawsze jest w stanie rozprawić się z nim domowymi sposobami, musi mieć zatem wyjątkowego pecha, żeby rozchorować się porządnie w czasie strajku lekarzy i farmaceutów…

Oczywiście ta ironia losu musiała spotkać mnie, a jakże … rozchorowałam się tak dokumentnie, że miałam okazję doświadczyć całego wachlarza „przyjemnych” niezwykle sytuacji poczynając od sylwestrowej nocy spędzonej w oszałamiającej kreacji, czyli w szlafroku, a na aferze pieczątkowej kończąc …. ech szkoda gadać… było minęło.


Przynajmniej dowiedziałam się czegoś nowego na swój temat, zdałam sobie sprawę z istnienia kolejnej swojej wady, albo zalety jak kto woli... wszak wszystko jest względne ... Otóż nawet uziemiona w domu nie potrafię zalec bezczynnie na kanapie. Mój M najdroższy stwierdził nawet, że mam chyba coś na kształt kreatywnej nadpobudliwości. wciąż coś przestawiam, przemeblowuję, obklejam, skręcam, zszywam, a kiedy już naprawdę jest źle i faktycznie na tej kanapie pod kocem zalec muszę… wyszywam... nie wiem sama, czy to normalne?


Kilka styczniowych migawek:


Młoda, wreszcie w swoim "dorosłym" łóżku :)


 Odrobina przedwiosennych porządków...


 obowiązkowe przemeblowania ...
 i poduszkowy hafcik, dzięki uprzejmości Penelopis

5 komentarzy:

  1. Też nie potrafię usiedzieć bezczynnie. Dłuższe przebywanie w domu kończy się zwykle zmianą dekoracji;) Efekty Twojej "bezczynności" świetne.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo klimatyczne miejsce:)
    Rozgoszczę się jeśli pozwolisz.
    Pozdrawiam Lacrima

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieki IVONNA, czyli jest nadzieja, że wszystko ze mną jednak w porządku? :P
    Lacrima - zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To taki rodzaj ADHD, wszystkie to mamy:)

    OdpowiedzUsuń