Miał być wyjazd na ferie, miały być wiosenne spacery, miał być mały remont.. nic z tego! Jest: przymusowe leżenie, kilkutygodniowy (wręcz) areszt domowy.. Jak widać, możemy sobie planować co tylko chcemy, a los często i tak ma to w nosie.. leżę zatem, powtarzając sobie wciąż, że tak trzeba i że to tylko tymczasowa sytuacja i oczywiście (a jakże :P) planuję, co będę robić jak tylko dane mi będzie wrócić do normalności.
Na szczęście leżąc plackiem można mimo wszystko wiele robić, jeżeli się tylko chce, a mnie na szczęście jeszcze się chce :D Na razie udało mi się uszyć kocyk/kołderkę dla pewnego długooczekiwanego malucha. Trudność polegała na tym, że nie wolno mi było usiąść przy maszynie, więc jest zrobiony w 100% ręcznie :) nic mnie nie powstrzyma :)
We planned to go on vacation, we also planned some renovation, but our plans did not work out. Quite unexpectedly, we found that for a few weeks I just have to stay in bed. This situation is very difficult and complicates my life and my family life a little bit. Fortunately, despite the limitations, many things you can do in spite of everything. I insisted and finnally made a baby blanket. It was not easy, because I could not use a sewing machine.
Here it is :)
cudowny! Dużo zdrowia !:)
OdpowiedzUsuńpięknie dziękuję :D
OdpowiedzUsuńmam nadzieję,że leżenie skończy się już wkrótce,bo w perspektywie masz pewnie wiele ciekawych i twórczych zajęć.Kocyk wygląda bardzo profesjonalnie :)a podróżny domek dla Małej to po prostu cudo i bajka.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Boski kocyk! Chcialabym miec tyle cierpliwosci do szycia.
OdpowiedzUsuń