piątek, 30 marca 2012

sick but not sad


Chore dziecko w domu, to zawsze podniesiona poprzeczka dla opiekuna. Staramy się zrobić wszystko, żeby czas choroby uczynić choć trochę znośniejszym dla naszych maluchów. Nie zawsze to łatwa sprawa, prawda?

Sick child at home always raises the bar for a carer. Don’t you think? We try to do everything to make the period of the disease became a little more pleasant for our toddler. It is not always easy.

Kiedy moja córa jest chora zawsze, niezmiennie! mam kłopot z utrzymaniem jej w łóżku, pod kołdrą. Ma tylko trzy lata i po prostu nie rozumie co dla niej najlepsze. Tej wiosny walczymy wciąż i na zmianę z katarem, kaszlem, gorączką, albo wszystkim na raz więc miałam mnóstwo okazji, żeby wymyślić i przetestować atrakcje dla mojego chorowitka.

When my daughter is ill I always have problem to keep her in bed. She is only 3 and just doesn't understand what is best for her. This spring, we still struggle with runny nose, cough, fever, so I had many opportunities to invent some activities for my sick daughter.

Aby zatrzymać ją w łóżku zamieniłam je w statek piracki. Młoda została kapitanem statku. Wspólnie narysowałyśmy mapę skarbów. Żeglowałyśmy po błękitnych oceanach, wymyślałyśmy pirackie historie  bez wychodzenia spod kołdry.

To keep her in bed, I turned her bed into the pirate ship. She was a captain of this ship and we did a treasure map together. We sailed the blue oceans and created pirate stories.


A kiedy i to zawiodło, znalazłam w mojej biblioteczce starą książkę dla dzieci. Jestem pewna, że znacie Plastusiowy pamiętnik. Wiem, że to książka dla nieco starszych dzieci, ale wierzcie mi lub nie moja Julka słucha o przygodach małego ludzika z otwartą z zachwytu buzią. Choć trzeba się uzbroić w cierpliwość bo co chwila padają pytania w stylu co to jest stalówka? co to jest kałamarz? dlaczego ołówek ostrzy się scyzorykiem, a nie zwyczajnie temperówką? :) Aby przymusowy pobyt w domu uczynić jej nieco przyjemniejszym z kawałka modeliny ulepiłam małego Plastusia. Plastuś dostał ode mnie też maleńkie łóżeczko i maleńką kołderkę. Mam nadzieję, że w takim towarzystwie moja córcia wyzdrowieje szybko.


And when that failed I found in my bookcase an old children's book.  I'm sure most of you know a  “Plastus” diary. I know this is a book for slightly older children but believe it or not my daughter listens to the adventures of this little puppet with an open mouth with delight. With a bit of modeling clay I created a little hero of this book for her, just to make her stay at home more enjoyable. I gave Plastuś a small crib and a tiny blanket. I hope that in such a company my daughter will recover quickly.



   

8 komentarzy:

  1. Ależ z Ciebie fantastyczna mama!!! Wiem jak trudno utrzymać dziecko w łóżku.Z Zosią mi się to za nic nie udaje.Jeśli nie jest na prawdę "ledwo żywa" to nie szans. Chociaż może gdybym siedziała w tym łóżku razem z nią to by się udało?Ale niestety jest to dla mnie fizycznie nie możliwe przy innych obowiązkach. Zresztą dla Zosi sam fakt,że musi być w domu,nie może wyjść na spacer,do przedszkola to już męczarnia (a siedzi tak już ponad dwa tygodnie-zaczęło się od objawów przeziębienia,które po paru dniach okazały się oznaką ospy :( ),a co dopiero jeszcze taki łóżkowy karcer :)
    Pozdrawiam Was serdecznie i duuużo zdrówka życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Plastuś jest przesłodki, a ta jego kołderka.... Tylko pozazdrościć. Zastanawiam się czy mój dwuletni Maciuś jest już wystarczająco duży na zabawę z modeliną/ plasteliną, tym bardziej, że większość przedmiotów wciąż ląduje w jego buzi :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd ja to znam... też ciągle muszę wymyślać zabawy dla moich chorowitków. Polecam książkę "urodzony matematyk" - jest to wielka skarbnica pomysłów :)

    Pozdrawiam

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już chorować to w takim miłym towarzystwie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och dużo zdrówka dla malutkiej panienki :0,widać,że chorutka ,ale i tak śliczna :)
    Plastuś wyszedł pięknie.pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję dziewczyny :) Julka ma się już lepiej i pomaszerowała wreszcie do przedszkola :D a Plastusia tak polubiła, że postanowiła sprawić mu cały maleńki domek i suszy mi o niego głowę.. nie chce słyszeć o tym, że oryginalny Plastuś mieszkał przecież w piórniku :D
    Pozdrawiamy,

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny. Ależ się rozczuliłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem zafascynowana plastusiem, to nasza ulubiona książka dla dzieci a moja Amelka właśnie się wzięła za lepienie podobnego stwora.

    OdpowiedzUsuń